W oczekiwaniu na policję Lauren niedosłownie rwała włosy z głowy, natomiast chłopak odprężony opierał się o maskę swojego samochodu, co potęgowało jedynie irytacje dziewczyny. Miała wrażenie, że tylko ona rozumiała powagę sytuacji.
- Hej, ułożyłem rymowankę!
- Pochwal się- burknęła pod nosem.
- Dziś piątek trzynastego
Co jeszcze wydarzy się złego?
- Gratulację, nie jesteś śmieszny.
- Chcesz jeszcze jedną?
- Nie.
- Lauren prowadzenie nie idzie...
- Obiecuje, że jak nie przestaniesz to Ci zrobię coś złego!
- Trzeba było uważać!
- Przepraszam Państwa- ich kłótnię przerwał donośny głos policjanta- Ktoś wzywał policję?
- Tak, ja- odpowiedziała Lauren, obdarzając jedynie chłopaka najbardziej nienawistnym spojrzeniem na jakie było ją tylko stać.
Wiedziała, że na tym jednym spotkaniu się nie skończy, i cóż.. miała rację. A była tego pewna, kiedy usłyszała głos sąsiada
- To skoro oboje nie mamy aut, to zainwestujemy w taksówkę?
- Z tobą nigdzie nie jadę.
Jak powiedziała, tak zrobiła. I naprawdę cieszyła się, że ubrała swoje ulubione trampki bo czekało ją ponad półgodziny pieszej wędrówki.